Tym większą ironią losu jest to, że bloga wznawiam nie pod znakiem ojcostwa, tylko wpisem przeciw projektowi ustawy antyaborcyjnej. Na Facebooku trafiłem na wpis, który uświadomił mi powagę sytuacji. Pozwolę sobie zacytować jego fragmenty:
"Dzieckiem poczętym jest człowiek w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej." - głosi projekt ustawy, złożony u marszałka Kuchcińskiego, który uzyskał poparcie episkopatu, Szydło i, co pewnie w tej sytuacji najważniejsze, prezesa Kaczyńskiego.Taka ustawa już nie będzie zwykłe narzucanie swoich poglądów społeczeństwu. To będzie akt terroru wobec własnego narodu, naruszenia podstawowych praw człowieka i nie furtka, a szeroka brama do kolejnych nadużyć ze strony władzy.
Przeczytałam projekt tej ustawy oraz jego uzasadnienie. I chcę Wam powiedzieć, że też powinniście to uważnie zrobić.
Żaden z dotychczasowych pomysłów PiSu - ani zmiażdżenie TK, ani 500+, ani inwigilacja, ani obsadzenie całego kraju działaczami partyjnymi, ani zawłaszczenie publicznych mediów - nie będzie miał tak wielkiego wpływu na życie wszystkich nas, jak ten projekt.
Wszystkich, nie tylko kobiet.
Każdy z nas ma siostrę, kuzynkę, matkę, koleżankę z pracy, córkę, sąsiadkę, panią wychowawczynię, szefową albo podwładną. Kobiety zachodzą w ciążę. Prędzej czy później któraś ze znanych Ci kobiet - albo Ty sama - padnie ofiarą tej ustawy.
Chronione życie ludzkie zaczynało się będzie bowiem z chwilą "połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej".
Kodeks Karny ma zyskać nowy artykuł, "zabójstwo prenatalne". Zagrożone ono będzie karą od 3 miesięcy do 5 lat. Za to przestępstwo odpowiadać będzie i matka, i lekarz, i każda osoba, która w tym pomogła - także przyjaciółka, która przywiozła zza granicy pigułki wczesnoporonne lub udzieliła schronienia w czasie zabiegu w Czechach.
Jeśli przestępstwo zostanie popełnione nieumyślnie, grozić będzie kara do 3 lat. Sąd będzie mógł odstąpić od wymierzenia kary.
Przez nieumyślne - jak stoi w uzasadnieniu ustawy - rozumie się poronienie w sytuacji, w której kobieta nie działała aktywnie na rzecz usunięcia ciąży, a jedynie ' w wyniku swojego nieroztropnego zachowania doprowadziła do śmierci dziecka".
(...)
GUS podaje, że martwych urodzeń w 2014 roku było ponad 1300. Nie wiem, ile było poronień, ale (za Wikipedią) poronieniem kończy się 10-15 procent ciąż.
Po wejściu w życie ustawy każda taka sytuacja skończy się sprawą karną..
To okrutny, nieludzki, barbarzyński projekt, którego wejście w życie wpłynie na życie nas wszystkich.
PS Jeśli chcecie zobaczyć, jak takie prawo działa w praktyce, przykładem może być Salwador, gdzie roniące kobiety z sal operacyjnych trafiają prosto do więzienia. Możecie to sobie wyguglać.
(...)
Jak słusznie zwraca uwagę Kamila, jest jeszcze jeden skutek ustawy, o którym uzasadnienie nie mówi - zakaz stosowania wkładek wewnątrzmacicznych, popularnie zwanych 'spiralą'. A to dlatego, że wkładka zmienia właściwości endometrium i zapobiega zagnieżdżeniu się zarodka w macicy. Jak wiemy z podstawówki, do zapłodnienia dochodzi w jajowodzie, natomiast wtedy jeszcze nie ma ciąży. W projekcie ustawy człowiek poczęty zaczyna się jeszcze przed ciążą - w jajowodzie.
Krótko mówiąc: coś, co kwalifikuje się jako usankcjonowana prawem zbrodnia, popełniana na własnym narodzie. Każda ciężarna będzie mogła zostać skazana za to, że miała pecha i przypadkiem poroniła. Każda pechowa kobieta będzie skazana na śmierć, jeśli przydarzy jej się ciąża pozamaciczna albo zaśniad groniasty - jak najbardziej efekty "połączenia się komórek rozrodczych", ale nie mające szans na przeżycie i zagrażające matce. Eskalacja: kobiety i tak skazane na powolną śmierć będą albo decydowały się na nielegalną aborcję, albo - w skrajnej desperacji - na samobójstwo. Tym samym prawo, mające z definicji chronić obywateli, stanie się narzędziem nie tylko opresji, ale też kryminalizacji i samozniszczenia społeczeństwa. Co więcej, ustawa uderzy w kobiety chcące autentycznie mieć dzieci, ale nie mogące donosić ciąży.
Jest pewna nadzieja dla bogatszych lub bardziej przedsiębiorczych kobiet: emigracja do krajów, w których nie będą narażone na prześladowanie (nie tylko za swoje decyzje, ale też wypadki losowe) - ale skoro ustawa najwyraźniej zakłada ściganie nawet osób działających poza granicami Polski, już nigdy nie będą mogły wrócić do kraju. Tym samym, naczelnym towarem eksportowym Polski staną się ponownie jej obywatele, bo za emigrantkami "ciążowymi" wyjadą też ich bliscy - nie mogąc zdecydować się na rozłąkę, ale też uciekając przed oskarżeniem jako współwinni potencjalnego "zabójstwa prenatalnego".
Mało? Załóżmy, że chuchając na zimne i unikając szans na poronienie, wbrew własnej potrzebie i zdrowemu rozsądkowi, 100% kobiet (nie licząc zmarłych w wyniku komplikacji ciążowych, ale chrzanić je, prawda, autorze ustawy? Pójdą do Nieba...) donosi swoje dzieci. Zrobią to niezależnie od tego, czy ciąża była planowana, z gwałtu, zagrożona itp. Urodzą dzieci zdrowe, chore albo martwe (co pewnie też podpadnie pod ustawę). Nasze państwo nie umożliwia bezproblemowej opieki nad dziećmi chorymi, nie zapewnia wsparcia finansowego, psychologicznego czy społecznego. Rodzice mający zbyt wiele dzieci (bo antykoncepcja po części już zostanie zablokowana ustawą, a częściowo pewnie pójdzie do odstrzału w ramach kolejnych aktów prawnych, a 500+ nie każdemu pozwoli na udźwignięcie ciężaru dużej rodziny) albo mający dzieci chore po prostu zaczną zrzekać się praw rodzicielskich, o ile nie utracą ich z powodu fatalnych warunków bytowych. Przepełnią się sierocińce, budżet zaskrzypi i pęknie na dobre. Średni poziom życia w Polsce z hukiem przywali o dno mimo statystycznego zawyżania go przez nasze kochane elity.
Jak na projekt mający rzekomo na celu przybliżenie Polski do Nieba, widzę tu niezłe początki Piekła na Ziemi. I to z biletem do prawdziwego Piekła w gratisie, jeśli ludzie rzeczywiście zostaną doprowadzeni do desperacji. Ale nie oszukujmy się, ten projekt nie ma służyć krzewieniu wartości chrześcijańskich, dobra i moralności. Nie ma też wzmocnić narodu czy podnieść prestiżu państwa, nie służy żadnej racji stanu. Jego celem jest danie jakiejś chorej psychicznie, nienawistnej grupie ludzi - do której, na nieszczęście dla wszystkich, najwyraźniej należą członkowie świeckich władz i elit religijnych - poczucia władzy. Przyjęcie tej ustawy, albo dowolnego podobnego potworka, stanie się wstępem do czegoś o wiele gorszego. Będzie dowodem na to, że po ćwierćwieczu prób nie udźwignęliśmy ciężaru wolności i sami zaczęliśmy budować sobie nasz mały, przytulny totalitaryzm.
Trzeci Świecie, nadchodzimy z "Bogurodzicą" na ustach.
P.S. Ma ktoś tanie bilety do Nowej Zelandii?