"Są takie chwile w życiu żółwia"... eee, to nie ta bajka (chociaż wolałbym, żeby tak było). Jeszcze raz.
Są takie chwile, kiedy człowiek patrzy na coś, co mu nie wychodzi, i po prostu rzuca to w kąt, albo po prostu do śmietnika. Nie inaczej jest dziś ze mną i projektem "Rok Bez...". Po pięciu miesiącach uświadomiłem sobie, że to świetne rozwiązanie dla ludzi, których życie jest względnie uporządkowane, w głowie nie latają luzem żadne części, a celem jest dodatkowe usprawnienie i tak sprawnego układu. Ja natomiast jestem chodzącą dysfunkcją, niezbyt dumnym członkiem polskiego trzydziestoletniego prekariatu, a moje życie obraca się głównie wokół zwleczenia tyłka z łóżka i pójścia na kolejny dzień do roboty, od której potrzebuję prawdziwego, uczciwego i oczywiście niemożliwego urlopu. Tak, dobrze czytacie. Moja praca, która od ponad roku definiuje sporą część moich zainteresowań i stylu bycia, staje się dla mnie ciężarem. To nie to, że przestałem lubić piwo (herezja!), znielubiłem ludzi bardziej niż zwykle czy coś w tym stylu. Po prostu - jestem zmęczony i potrzebuję oddechu, a zamiast tego rośnie mi lista obowiązków. Wszystkie moje twórcze pomysły leżą odłogiem, bo wymagają zbyt dużych nakładów wolnego czasu, koncentracji i czystej radochy tworzenia. Piwo odłożone do zrecenzowania miesiąc temu - Black AIPA od Birbanta - leży w szafce i płacze. Nawet konkretna wycieczka do kuchni udaje mi się tylko w ramach jakiejś dużej akcji, która odrywa mnie na moment od szarej rzeczywistości.
Dlatego stwierdziłem, że daruję sobie zabawy, które nie wpisują się w moje możliwości. Zamiast tego, małymi krokami, zacznę porządkować swoje życie. W sumie to już zacząłem, łapiąc okazję do pogrzebania w mojej łepetynie, czego skutkiem jest - mam nadzieję, że pierwszy z wielu - wpis "Szkice pazurem". Chyba czas przypomnieć sobie, po co mi Bozia dała (podobno genialny) mózg. I zacząć go kreatywnie używać, póki mnie wczesny Alzheimer nie dopadł.
Raportu za październik nie składam, bo nie ma czego.
Jakbym czytała siebie samą. Chociaż muszę powiedzieć, że lekko śmiechłam przy zdaniu "małymi kroczkami zacznę porządkować swoje życie". Chociaż może po prostu ja jestem w innym momencie mojego życia i dla mnie to jest niemożliwe, ale dla Ciebie jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńLub też to Ty jesteś w tym momencie, który określiłabym momentem "motywacji przy rozpoczynaniu nowego życia", który zdarza się po każdej większej, nazbieranej frustracji sobą i cyklicznie powraca.
Niemniej, życzę powodzenia i trzymam kciuki za bardziej realną wersję "roku bez"!