Z dwutygodniowym opóźnieniem, ale wreszcie zebrałem się i założyłem tego bloga. Nie jest to pierwsza moja próba blogowania, ale prawdopodobnie pierwsza, kiedy nie zakładam sobie żadnego celu oprócz jednego: być metodycznym. Pisać o tym, o czym akurat będę chciał, a jeśli zabraknie mi akurat tematu - ględzić, tworzyć, uzewnętrzniać się. Ambitnie zaplanowałem, że będę pisał przynajmniej raz w tygodniu, choćby się waliło i paliło. Po części wynika to z mojej tęsknoty za swobodnym, radosnym pisaniem o tym, co mi akurat przez łeb przeleci, jak to miałem w zwyczaju dawno temu. Ale przede wszystkim pisanie ma być dla mnie odtrutką na rzeczywistość.
A rzeczywistość jest taka, że dwa tygodnie temu skończyłem 30 lat. Jestem za stary na bycie "młodym dorosłym", a za młody na kryzys wieku średniego. I jestem trochę zagubiony - bo dla "dojrzałych" ludzi nadal jestem szczeniakiem, a dla młodzieży stałem się już pełnoprawnym starym zgredem. Pewnych rzeczy nagle nie przystoi mi robić, a inne są ode mnie wręcz oczekiwane. Zbudowanie domu, spłodzenie syna, zasadzenie drzewa, zasypianie przed telewizorem po powrocie z pracy. Szare życie wśród szarych ludzi, albo zostanie zepchniętym na margines społeczny z etykietką dziwadła.
A ja tego nie chcę. Przez ostatnie pięć lat żyłem byle jak, na wariackich papierach, tłukąc się z kąta w kąt i nie mogąc znaleźć samego siebie. A teraz wchodzę w czwartą dekadę swojego życia i mam nadzieję, że może uda mi się wreszcie odnaleźć w tym wszystkim jakiś sens.
Dlatego spodziewajcie się tu wszystkiego, co tylko w jakiś sposób mnie dotyczy: moich luźnych zainteresowań, ognistych pasji, zgrzytania zębami i głębokich wynurzeń. Totalnego bełkotu z dna mojego pokręconego mózgu, gimnastyki umysłowej, cierpkich obserwacji i wątpliwej próby humoru. Czasem może też rozmaitych bazgrołów, zdjęć i innej radosnej twórczości.
Pasy zapięte? Kaftany też? W takim razie zapraszam na wycieczkę po moim skrawku świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz