sobota, 4 października 2014

"Rok Bez...": Gorzkie podsumowanie września i plany na październik.

Wreszcie przywlókł się październik, robi się zimno... jesień, panie! A ja odhaczam kolejny nieudany miesiąc w ramach projektu "Rok Bez..." i staram się uporządkować swoje wnioski.
Jeśli wyniosłem dotychczas jakąś mądrość z moich wyrzeczeń, to taką, że drastyczne zmiany rzadko mi służą. Zwłaszcza wtedy, gdy zależą wyłącznie od mojej silnej woli, a nie od zmiany warunków, w jakich żyję. Łatwiej byłoby się nie wdawać w głupie dyskusje w internecie, gdybym stracił dostęp do niego albo przynajmniej przestał mieć powód, żeby wchodzić na Facebooka. Łatwiej byłoby nie jeść mięsa, gdyby otaczali mnie wegetarianie (chociaż z drugiej strony - może niekoniecznie...). Łatwiej byłoby nie jeść słodyczy i mącznych rzeczy, gdyby nieodwołalnie zniknęły z naszego domu. Pozostawienie źródła pokusy zawsze utrudnia wykorzenienie złych nawyków, a ja jestem obecnie zbyt zestresowanym, zmęczonym człowiekiem, żeby jeszcze dodawać sobie obciążeń. Moje wrześniowe plany - nie tylko urlopowe - zupełnie się posypały. Łażę albo półprzytomny, albo wściekły jak osa.

Dlatego cieszy mnie, że październikowym wyzwaniem jest uregulowanie trybu życia. Podejmę je z radością, bo dzięki temu być może nauczę się efektywniej odpoczywać. Plan jest prosty: zamiast na siłę wydłużać dzień przez wysiadywanie godzinek przed komputerem, kłaść się spać w ludzkich godzinach. Wstawać, gdy się wyśpię, bez dodatkowego zalegania i podsypiania. Jeśli będę potrzebował solidnej pobudki - poranna gimnastyka na pewno mnie rozrusza, podobnie jak kubek mocnej kawy.
Nie mówię, że zaoszczędzę w ten sposób czas. Spora szansa, że będę spędzał poranki, jak do tej pory wieczory - przed komputerem, prawdopodobnie grając - ale przynajmniej będę to robił wypoczęty, z większą radością, niż gdybym dalej zombiakował wieczorami.

Nie mam jeszcze pojęcia, jaki będzie los projektu "Rok Bez..." od listopada. Jestem obecnie tak zalatany, że rzadko mam czas zastanowić się nad własnym życiem - a kiedy się zastanawiam, najczęściej dochodzę do mało budujących wniosków. Możliwe, że efektywniejsze zarządzanie czasem i siłami zmieni moją sytuację i pozwoli mi znów myśleć dalej niż tydzień naprzód. Póki co planuję wprowadzenie drobnych, właściwie nieznacznych zmian, które być może z czasem wywrą pozytywny wpływ na moje życie.

1 komentarz:

  1. Daj znać, czy Ci się udało z tym wstawaniem i chodzeniem spać. Ja próbuję odkąd pamiętam i wciąż jestem zombiakiem :)

    OdpowiedzUsuń